Przejdź do głównej zawartości

Anioł

 Któregoś sierpniowego wieczora wpadł mi do głowy pomysł, aby pojechać na siewki, więc pozostało mi tylko sprawdzić prognozy, które były obiecujące i przygotowanie tego, co niezbędne, czyli siatka maskująca, worki pod siebie i szkielet mojej czatowni. Potem pobudka o 3 i w drogę. Ups... chyba przyjechałem za szybko, bo jest 4:40, a wschód koło 6. No cóż poleżę i może się prześpię. Ku mej radości była to bezchmurna pełnia i bardzo dobrze było widać, jak się rozstawić, co też zrobiłem i pozostało mi tylko czekać. Po chwili, gdy już odsapnąłem zdałem sobie sprawę, że popełniłem kolejną gafę, ponieważ ubrałem się za lekko, a leżąc na błocie jest zdecydowanie chłodniej, a tak chwalona bezchmurna noc też zrobiła swoje. Jednak w około było jak w bajce, srebrny księżyc odbijał się w wodzie, lekka mgiełka otulała krajobraz, a w oddali słychać było hukanie puszczyka. W takich chwilach człowiek nie myśli o niczym, co go trapi na co dzień, a pozostaje jedynie tylko tu i teraz. Gdy jeszcze słońce dobrze nie wzeszło już mogłem przez siatkę obserwować biegające wzdłuż brzegu piskliwce i sieweczki obrożne, a wodzie pojawiły się brodźce śniade i kszyki. Kawałek dalej, gdzie było za daleko dla mojego obiektywu dostrzegłem białą zjawę,  była nią czapla biała, chwila co jest? Koło niej nieco szybciej przechodzi w trzcinowiska mniejsza. Tak to czapla nadobna! Myślałem, że tylko ta krótka obserwacja pozostała mi tego dnia, bo już zniknęła z pola widzenia całkowicie. Doczekałem się wschodu i mogłem oddać się fotografowaniu małych siewek, które co chwilę przepłaszały się nawzajem lub przemykały tak blisko czatowni, że obiektyw był mi całkowicie zbędny, aby podziwiać te małe ptaszki z bliska. Lecz w pewnej chwili dostrzegłem, że z boku niemal tańczy mój wcześniejszy biały duch, który wyglądał niczym anioł. Dosłownie skakał z miejsca na miejsce łowiąc w ten sposób ryby, z goła odmiennie aniżeli czaple białe, które cierpliwie czekają nad taflą wody, by w ciągu sekundy wystrzelić niczym z procy w rybę. Z tej wyprawy wróciłem nie tylko z pełną kartą pamięci, ale też ze wspaniałymi wspomnieniami.

 Czapla nadobna (Egretta garzetta)
 Kszyk (Gallinago gallinago)
 Czapla nadobna (Egretta garzetta)
 Piskliwiec (Acitis hypoleucos)
Pliszka żółta (Motacilla flava)
 Biegus mały (Calidris temminckii)
Kwokacz (Tringa nebularia)
Sieweczka obrożna

Komentarze

  1. No no, czysta poezja od początku do końca :D
    I prawda, w "mojej interpretacji" Dni, których nie znamy Grechuta śpiewa właśnie o takich chwilach.
    Swoją drogą, bardzo ciekawa obserwacja zachowań nadobnej w odniesieniu do białych :3

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

W końcu suseł!

W swoje urodziny postanowiłem sobie zrobić prezent i pojechać w końcu na susły na Słowację. Do szczęścia była potrzebna mi tylko Mała (Arya) i aparat. Jeden dzień chcieliśmy spędzić na szlaku, ale dopadła nas burza, która  miała być do końca tygodnia, więc przeczekanie nie wchodziło w grę. Na szczęście brzask był przepiękny i skorzystaliśmy ze sposobności, aby porobić kilka zdjęć. A potem pojechaliśmy Spišský hrad, gdzie jest kolonia susłów moręgowanych. Oczywiście przy kasie i informacji chciałem mówić po słowacku i początek był całkiem dobry, ale jak pani w okienku zadała inne pytani, niż te na które byłem gotowy skończył mi się ów język, musiałem wrócić na uniwersalny czeski. Rzeczone susły są na terenie zamku, gdzie popiskują wśród turystów, lecz nie są wcale takie łatwe do dostrzeżenia, doskonale się kamuflują wśród traw. Jednej damie pomogłem pojąć, że to nie myszy się chowają i biegają, a susły : ) Czyż nie są one słodkie? Z awifauny spotykałem jedyn

Odkryta na nowo piaskownia

Niedawno przypomniałem sobie o piaskowni, która jest niedaleko od mojego domu. Po rekonesansie okazało się, że już nie jest tak mocno eksploatowana i nadal jest tam niewielka kolonia śmieszek oraz trochę innych ciekawych gatunków. Znalazłem niewielką plażę bez kamieni i gdzie były ślady żerowania siewek, więc jedynie pozostało tylko przyjechać przed świtem z siatką maskującą i się zasadzić na kilka godzin.  Taki jest widok spod siatki. A tak wygląda moja kameralna czatownia. Idealnie się sprawdza w przypadku siewek i drobnicy. O to efekty z pierwszej zasiadki:  Śmieszka w godówce  Szpak juv. Sieweczka rzeczna A oto efekty drugiej zasiadki: Mewa białogłowa  Sieweczka rzeczna jux.  Piskliwiec  Sieweczka rzeczna juv.  Pliszka siwa juv. Samotnik

Uciekająca czapla

 Przed tygodniem byłem nad Balatonem, by zobaczyć coś więcej, niż Mietków i zbiornik nyski. Zapowiadane był deszcze, lecz na szczęście pogoda dopisała i pozwoliła się wykąpać w jeziorze. Jednak najważniejszym elementem była czapla nadobna, która przycupnęła na chwilę na promenadzie, wredna nie chciała się obrócić w naszą stronę. Potem odleciała i misją stało się jeździć w poszukiwaniu owej piękności. Objechaliśmy kilka miejscowości wzdłuż jeziora, po drodze zatrzymaliśmy się, aby spróbować lokalnego jedzenia i zaznać kilki atrakcji. Po drodze spotkaliśmy rodzinkę błotniaków stawowych z samcem na czele i goniącą go tegoroczną dziatwą.  Leucystyczna samica krzyżówki  Kormoran i śmieszka Rybitwa rzeczna W ostatniej wiosce tuż przed zachodem słońcem udało nam się znaleźć ponownie czaplę nadobną, ale i tym razem od d... strony : )