Dosyć niedawno wspominałem moje spotkania z wiewiórkami szarymi (o czym później), a dziś trochę spędziłem czasu z rodzimymi rudymi wiewiórkami. Te sympatyczne gryzonie najczęściej spotykamy w formie rudej, lecz można natrafić również na osobniki brązowe, czarnobrunatne, bądź rozmaite formy pośrednie i taka różnorodność może być zachowana nawet u młodych w jednym miocie. Najczęściej ciemne formy spotykane są na południu kraju, głównie w górach, choć zdarzyło mi się spotkać brązową wiewiórkę w jednym z wrocławskich parków.
Dziś podziwiałem z jaką lekkością poruszają się wśród koron drzew, musi być niesamowitym spektaklem natury, gdy odgrywa się walka na śmierć i życie z kuną leśną - główny drapieżnik polujący na te zwinne ssaki. Tumaki i wiewiórki łączy nie tylko to, że oba gatunki są ssakami, ale i fakt że oba gatunki są amatorami ptasich gniazd. Te słodkie gryzonie chętnie zaglądają do ptasich domów w poszukiwaniu jaj i piskląt, które to są łatwym źródłem białka.
Jak ogólnie wiadomo za większością katastrof stoi człowiek, tak było i tym razem. Pod koniec XIX wieku na teren Wielkiej Brytanii ludzie sprowadzili prosto z północnej Ameryki wiewiórkę szarą (Sciurus carolinensis), która miała być urozmaiceniem parków i ogrodów. Jednak bliska przyszłość pokazała po raz wtóry, że sztuczna introdukcja obcych gatunków powoduje ogromne szkody dla rodzimego ekosystemu. Szara kuzynka okazała się być znacznie silniejsza od wiewiórki rudej, którą wyparła z jej niszy. Obecnie szacuje się, że wiewiórek rudych na wyspach jest ok 140 tys., zaś szarych ponad 5 mln. Skąd taka diametralna różnica? Przede wszystkim wiewiórki szare roznoszą wirus, na który rude nie są uodpornione, co powoduje ich gwałtowne wymieranie, dodatkowo są one dużo odporniejsze i lepiej się przystosowują. Szacuje się, że pierwotne mieszkanki wysp wyginą w ciągu 20 najbliższych lat. Smutny jest fakt, że wiewiórki szare zostały później, bo w 1984 roku przywiezione przez amerykańskiego ambasadora na Półwysep Apeniński, gdzie rozprzestrzeniły się już na terenie całych północnych Włoch, jedyną naturalną barierą na dalszą ekspansje są Alpy, które jeśli te amerykańskie imigrantki pokonają, to bardzo poważnie zagrożą nie tylko wiewiórkom rudym, ale i całym ekosystemom. Podobna sytuacja, jak w przypadku norek amerykańskich i jenotów.
Będąc w Szkocji nie widziałem ani jednej wiewiórki rudej, zaś szarych było bardzo dużo. Szczerze powiedziawszy bylem pod wrażeniem ich umiejętnościom wokalnym, na początku gdy nie wiedziałem do kogo przynależy to "ćwierkanie" pomyślałem, że to jakieś egzotyczne uciekinierki, lecz okazało się, że te wiewiórki silnie głosują.
Komentarze
Prześlij komentarz