Przejdź do głównej zawartości

Sezon rozpoczęty

 Wczoraj coś mnie ruszyło, by pojechać zobaczyć, czy moja ulubiona miejscówka nadaje się już na jakąś zasiadkę. Długo się nie zastanawiając pojechałem, aby tylko skontrolować i zobaczyć jak to wygląda.W końcu to jest tylko około godziny w jedną stronę autem, więc tragedii nie ma. Na miejscu zobaczyłem już trochę błotka, a w nim czaple i kilka siewek. Decyzja zapadła, następnego dnia ruszam w teren. Wieczorem rutynowe przygotowanie: stelaż, siatka maskująca, kalosze i duże worki na śmieci. Budzik na 3:30, bo o 5:22 jest wschód słońca. Pobudka.. toż to jeszcze noc, ale nie ma marudzenia. Przecież to jest to, co mi sprawia w życiu największą radość. W trasie zdałem sobie sprawę, że to jednak mimo wszystko nieco za późno, bo robi się widno. Na miejscu jestem 4:45, a już jest całkiem jasno. Niech to szlag! Nie zmieniając butów, położyłem w dogodnym miejscu worki, na nie stelaż, a nań siatkę. Żyję myślą, że coś jednak jeszcze przyleci. Na szczęście nie musiałem długo czekać, ponieważ po pól godzinie przyleciała pierwsza czapla biała, a za nią kolejne. Pięknie polowały tuż przede mną, czasem tak blisko że nie mieściły mi się całe w kadrze. Z boku mnie widziałem kątem oka czaple siwe - one preferowały polować bardziej w zaroślach. Po jakimś czasie w asyście śmieszki przyleciał bocian czarny, który usiadł w towarzystwie czapl siwych, kompletnie nie fotogeniczne środowisko. I tak serce zabiło mi szybciej, już samo patrzenie napawało mnie radością. W między czasie z brzegu do brzegu przelatywały łęczaki, całkiem po drugiej stronie błota żerowały kszyki, a czasem słychać było samotnika i piskliwca. Leżąc całkiem umorusany w błocie i przemoknięty, chłonąłem każdą chwilę tego wspaniałego poranka. Nie myśląc kompletnie o niczym, po prostu jest tu i teraz. Obserwując stale czaple białe, zauważyłem wchodzącego coraz śmielej bociana czarnego. Powoli przesuwałem obiektyw w jego kierunku, by móc wykonać kilka upamiętniających kadrów. Bociek jednak uznał, że otwarta przestrzeń nie jest dla niego, wrócił w gęstwinę. A ja jestem bogatszy o kolejną pamiątkę z wypadu w teren. Ma m nadzieję, że tegoroczny sezon migracyjny będzie równie owocny, jak jego otwarcie.

 Bocian czarny




Czapla biała

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Cmentarne sowy

      Sowy to tajemnicze i magiczne ptaki, niełatwe do obserwacji. Choć występują powszechnie to nieczęsto miałem okazje je obserwować. Jednak niedawno wraz z dziewczyną udaliśmy się w pewne miejsce, gdzie jest zimowisko uszatek, a na miejscu czekało na nas aż 29 osobników, jest to mój rekord. Poprzedni rekord, który miałem to szczęśliwa 13 na jednym z wrocławskich cmentarzy kilka lat temu.

Netoperek

Takie o to spotkanie z miłym jegomościem miałem dziś sposobność. Waćpan wpadł do beczki z wodą, z której został wyłowiony. Później w spokoju się wysuszył, a ja zdążyłem w tym czasie przyjechać i wykonać kilka zdjęć na dobranoc. Następnie w czasie nocnych zdjęć, gdy spostrzegł ćmę latającą koło latarki bezczelnie odleciał!\

Rzecz o wiewiórkach

 Dosyć niedawno wspominałem moje spotkania z wiewiórkami szarymi (o czym później), a dziś trochę spędziłem czasu z rodzimymi rudymi wiewiórkami. Te sympatyczne gryzonie najczęściej spotykamy w formie rudej, lecz można natrafić również na osobniki brązowe, czarnobrunatne, bądź rozmaite formy pośrednie i taka różnorodność może być zachowana nawet u młodych w jednym miocie. Najczęściej ciemne formy spotykane są na południu kraju, głównie w górach, choć zdarzyło mi się spotkać brązową wiewiórkę w jednym z wrocławskich parków.  Dziś podziwiałem z jaką lekkością poruszają się wśród koron drzew, musi być niesamowitym spektaklem natury, gdy odgrywa się walka na śmierć i życie z kuną leśną - główny drapieżnik polujący na te zwinne ssaki. Tumaki i wiewiórki łączy nie tylko to, że oba gatunki są ssakami, ale i fakt że oba gatunki są amatorami ptasich gniazd. Te słodkie gryzonie chętnie zaglądają do ptasich domów w poszukiwaniu jaj i piskląt, które to są łatwym źródłem białka. ...