Przejdź do głównej zawartości

Migracyjni goście

 W tym roku spędziłem wakacje nad polskim Bałtykiem. Znaczną część czasu spędziłem w okolicach Dźwirzyna i Darłówka. Na szczęście pogoda z reguły dopisywała, także mogłem rano, jak i wieczorem wyjść z aparatem w poszukiwaniu ptaków. Również i pod tym względem się nie przeliczyłem, gdyż po raz pierwszy udało mi się spotkać biegusy rdzawe i kamuszniki, także były licznie biegusy zmienne oraz sieweczki obrożne, to jednak te dwa pierwsze gatunki były dla mnie nowością. Miłym zaskoczeniem dla mnie jest to, że siewki idące wzdłuż plaży praktycznie podchodzą do leżącego fotografa nawet na odległość przy, której już obiektyw nie ostrzy i zostaje jedynie sama obserwacja.


Biegus rdzawy w szacie spoczynkowej (Calidris canutus)
Biegus zmienny (Calidris alpina)





Kamusznik (Arenaria interpres)
Dorosła mewa siwa w szacie spoczynkowej (Larus canus)
Dorosła mewa srebrzysta w szacie spoczynkowej (Larus argentatus)
Juwenalna mewa srebrzysta (Larus argentatus)
Moim zdaniem najbardziej dostojna mewa, jaką można spotkać na terenach Polski, czyli największa mewa europejska - dorosła mewa siodłata (Larus marinus)
Dorosła śmieszka w szacie spoczynkowej (Chroicocephalus ridibundus)

Pierwszoroczna śmieszka w porannym złocie 

 Jednego dnia pojechałem by zobaczyć, czy coś ciekawego jest może na świnoujskim wybrzeże, jednak z wyjątkiem całą masą wyrzuconych przez morze meduz nic nie widziałem, dopóki nie dojrzałem wrony, która znalazła rybę.
Wrona (Corvus cornix)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Cmentarne sowy

      Sowy to tajemnicze i magiczne ptaki, niełatwe do obserwacji. Choć występują powszechnie to nieczęsto miałem okazje je obserwować. Jednak niedawno wraz z dziewczyną udaliśmy się w pewne miejsce, gdzie jest zimowisko uszatek, a na miejscu czekało na nas aż 29 osobników, jest to mój rekord. Poprzedni rekord, który miałem to szczęśliwa 13 na jednym z wrocławskich cmentarzy kilka lat temu.

Tęposternie

 W niedziele dzwoni do mnie kolega z zapytaniem, czy nie chciałbym się wybrać na wydrzyki tęposterne, sam z lekkim niedowierzaniem odpowiadam, czy sobie żartuje. Okazało się, że nie żartował. Także dogadaliśmy szczegóły, co do planu na kolejny dzień i się rozłączyliśmy. Cały wieczór myślałem, czy dopisze szczęście i będą dalej czekały, a może już sobie odleciały? Następnego dnia wyruszyliśmy w trasę, nie ma tragedii, bo to tylko dwie godziny od nas, a na nasze szczęście korków nie było. Po dotarciu na miejsce rozglądamy się i ich szukamy, no i pusto... dobrze trzeba wypatrywać dalej, więc idziemy raz w jedną stronę zbiornika, potem zaś w drugą i dalej nic nie widzimy. Zażartowałem, że zapewne on jest gdzieś 10m od nas, a my go nie widzimy, bo nabrzeże jest kamieniste, dodatkowo miejscami porośnięte roślinnością, także dostrzeżenie wydrzyków to nie lada wyzwanie. Na wale spotkaliśmy fotografa z żoną i pytamy lekko zrezygnowani, czy oni również przyjechali na wydrzyki, zapytany z...

Netoperek

Takie o to spotkanie z miłym jegomościem miałem dziś sposobność. Waćpan wpadł do beczki z wodą, z której został wyłowiony. Później w spokoju się wysuszył, a ja zdążyłem w tym czasie przyjechać i wykonać kilka zdjęć na dobranoc. Następnie w czasie nocnych zdjęć, gdy spostrzegł ćmę latającą koło latarki bezczelnie odleciał!\